Chiny planują lądowanie na niewidocznej stronie Księżyca i na Marsie przed 2020
W dniu wczorajszym Chiny poinformowały, że planują przyspieszenie rozwoju swojego sektora kosmicznego ogłaszając przy okazji plany miękkiego lądowania na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca w okolicach 2018 roku i plany wysłania pierwszej chińskiej sondy marsjańskiej przed 2020 rokiem.
„Badanie przestrzeni kosmicznej, rozwój przemysłu kosmicznego i dążenia, aby Chiny stały się potęgą kosmiczną – to cel do którego dążymy bez wytchnienia,” napisano w dokumentach opisujących strategię chińskich badań kosmicznych na nadchodzące pięć lat.
Dokumenty opublikowane przez centrum informacyjne chińskiego rządu wskazuje na rosnące ambicje i tak szybko rozwijającego się chińskiego programu kosmicznego. Choć w dokumentach nie znajdziemy bezpośredniej o tym wzmianki to statecznym celem programu kosmicznego jest lądowanie tajkonautów na Księżycu.
Rosja i USA mogą pochwalić się większym doświadczeniem w zakresie załogowych lotów kosmicznych, ale realizowany przez wojsko chiński program kosmiczny postępuje równie szybko.
Odkąd Chiny zrealizowały pierwszy kosmiczny lot załogowy w 2003 roku udało się już przeprowadzić spacer kosmiczny i wylądować łazikiem na Księżycu w 2013 roku – co było pierwszym miękkim lądowaniem jakiegokolwiek sprzętu na powierzchni Księżyca od lat siedemdziesiątych.
W ubiegłym miesiącu dwóch astronautów powróciło z trwającego miesiąc pobytu na pokładzie chińskiej, eksperymentalnej stacji kosmicznej Tiangong 2 – była to szósta i najdłuższa jak dotąd chińska misja załogowa. W pełni funkcjonalna i stale zamieszkana stacja kosmiczna zgodnie z planem ma rozpocząć pracę w najbliższych sześciu latach.
Oprócz tego Chiny planują wysłanie przed 2020 rokiem swojej pierwszej sondy marsjańskiej, której zadaniem byłoby zbadanie i przywiezienie na Ziemię próbek z Czerwonej Planety. W dłuższej perspektywie planowane jest badanie Jowisza i „prowadzenie badań w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania o pochodzenie i ewolucję Układu Słonecznego.”
Źródło: AP
Nowa teoria tłumaczy jak Księżyc znalazł się tam gdzie jest teraz
Nasz jedyny naturalny satelita jest dość nietypowym obiektem Układu Słonecznego. Teraz pojawiła się nowa teoria tłumacząca jego obecne położenie – teoria, która trochę zmienia obecnie przyjmowaną teorię „wielkiego zderzenia”. Wyniki badań opublikowano 31 października w periodyku Nature.
Księżyc jest stosunkowo duży w porównaniu do planety, którą okrąża, a jego skład chemiczny jest niemal taki sam co skład chemiczny Ziemi (minus część związków lotnych, które odparowały dawno temu). To właśnie te cechy odróżniają go od niemal każdego innego dużego obiektu Układu Słonecznego – mówi Sarah Stewart, profesor planetologii na University of California w Davis i jedna z autorek artykułu.
„Każdy duży obiekt w Układzie Słonecznym charakteryzuje się unikalnym składem chemicznym,” dodaje.
Książkowa teoria powstania Księżyca brzmi mniej więcej tak. W zaawansowanej fazie formowania Układu Słonecznego mieliśmy do czynienia z okresem „wielkich zderzeń”, w którym to gorące obiekty o rozmiarach planet często zderzały się ze sobą. Obiekt o rozmiarach Marsa otarł się o Ziemię, wyrzucając przy tym sporą ilość materii, z której czasem uformował się Księżyc. To zderzenie nadało moment pędu układowi Ziemia-Księżyc i sprawiło, że okres obrotu Ziemi wokół własnej osi wynosił 5 godzin. Przez kolejne tysiąclecia Księżyc stopniowo oddalał się od Ziemi stopniowo spowalniając okres obrotu Ziemi do obecnych 24 godzin.
Naukowcy doszli do tych wniosków przyglądając się obecnej orbicie Księżyca, analizując tempo przekazywania momentu pędu między oboma ciałami poprzez oddziaływania pływowe i stopniowo cofając się w przeszłość.
Jednak ta „książkowa” teoria ma kilka wad. Jedną nich jest zaskakująco podobny do Ziemi skład chemiczny Księżyca. Druga z nich to kwestia orbity Księżyca. Jeżeli Księżyc uformował się z dysku materii rotującego w płaszczyźnie równika Ziemi, to powinien znajdować się na orbicie, której płaszczyzna także powinna pokrywać się z równikiem.
Sarah Steward, Matija Ćuk (SETI Institute w Mountain View), Douglas Hamilton (University of Maryland) oraz Simon Lock (Harvard University) opracowali wspólnie alternatywny model.